Z MŁODZIEŻĄ
Powoli zadomawiam się w Pangalanie i zastanawiam się, w jaki sposób mógłbym przyczynić się do zwiększenia dynamizmu życia chrześcijańskiego w mojej parafii.
To ambicja chyba każdego szanującego się misjonarza. Zauważyłem, że w moim nowym dystrykcie młodzież jest nieco uśpiona i zastanawiałem się nad zastosowaniem jakiejśmetody, która przyciągnęłaby przynajmniej niektórych. Kiedy byłem klerykiem w Pieniężnie, chętnie udzielałemsię podczas organizowania czuwań dla młodzieży oraz włączałem się w pomoc na turnusach „Wakacji z misjami” – próbowałem moich talentów animacyjnych. Lubiłem tęformę duszpasterstwa. Dlatego teraz, tu na Madagaskarze, zastanawiałem się, czy da się przenieść pewne formy animacji z polskiego kontekstu w ten malgaski.
W nocy z 21 na 22 stycznia 2006 r. miało się rozpocząć pierwsze „eksperymentalne” czuwanie. Z rana zaczął padać deszcz, więc straciłem nadzieję, że ktokolwiek się pojawi, coby się z nami pomodlić. Jednak Pan Bóg jest większy od wszystkich przeciwności i już po południu zaczęli pojawiać sięmłodzi ludzie, którzy mimo odległości i niesprzyjających warunków przyby- li, by być blisko Tego Największego. Wieczorem, kiedy miało się rozpo- cząć czuwanie, było już ok. 100 osób, nie licząc tych, co to jeszcze z samej wioski mieli przyjść. Nie można powiedzieć, że były to tłu- my, ale czy na pierwszym czuwaniu w Pieniężnie było więcej? Program czuwania nie różnił się od tego w Pieniężnie. Było rozśpiewanie, konferencja, spotkanie w grupach, adoracja, kawa, Msza św., agapa i pożegnanie. Skończyło się ok.godz. 4.00 rano.
Zostało mi tylko czekać na pierwsze negatywne i pozytywne opinie po czuwaniu. Niedługo mu- siałem czekać. Już po niedzielnej Mszy, na którąprzyszła też młodzież uczestnicząca w czuwaniu, wiele osób wypowiadało swoje opinie. Przeważnie były to opinie pozytywne, ale pojawiały się też nega- tywne – i te właśnie najbardziej mnie interesowały, bo już wiedziałem, co trzeba poprawić w organizacji następnego czuwania. I tak odczekałem trochę (dłu-żej niż w Pieniężnie) i zacząłem... drugie czuwanie młodzieżowe 13-14 maja 2006 r., które było już lepiej zorganizowane. Cały tydzień młodzież z wio- ski szykowała się na przyjęcie młodzieży z całego dystryktu. Program tego czuwania nie różnił się od poprzedniego, ale zmieniła się jego otoczka. Wraz z młodzieżą i klerykami wykonaliśmy taką dekorację w kościele, że sam nie mogłem się nadziwić – i z całą
Zeszła się młodzież. Tym razem było ich znacznie więcej i byli bardziej do tego rodzaju spotkania przygotowani.
Czuwanie miało się odbyć pod hasłem: „Młodzi, Madagaskar i Kościół”. Okazało się, że młodzieżzaczęła się odzywać na spotkaniach w grupach, czego nie można było powiedzieć po pierwszym czuwaniu. Później była Msza św. W czasie procesji ofiarowania pojawiły się wszystkie grupy etniczne z naszego regionu: przynieśli w darze swoje symbole, ufając, że Pan przemieni ich złe zwyczaje w dobro, a dobre ryty przyjmie jako swoje. Jakże nie przyjąćtakich darów w imieniu Pana?
Po Mszy poszliśmy pobawić się trochę, czyli na agapę – i było pięknie. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy... ale już planujemy następne czuwanie. Nie ma jeszcze daty, bo pomyślałem sobie, żeby zorganizować je w tym samym czasie co czuwanie w Pieniężnie. Nie wiem tylko, czy organizatorzy z Pieniężna się zgodzą...
Pozdrawiam całą młodzież „czuwaniową” w Pie- niężnie oraz wszystkich, którzy czuwania przygo- towują, czasami już resztkami sił (sam to robiłem, więc wiem). Niech Was kochają Anioły! - o. Paweł Gałła, svd
Artykuł jest również do przeczytania na stronie: http://www.misjonarz.pl/files/pdfy/misjonarz_3_2007.pdf